niedziela, 10 grudnia 2017

Rozdział 18

Byłam u chłopaków parę minut przed 10. 
-Wiki!- Cris wpadł w moje ramiona zalany łzami
-Skarbie, co się stało?- zapytałam przerażona i podniosłam jego główkę by spojrzeć mu w oczy- kochanie?- a on wciąż płakał, przytuliłam go do swojej piersi i spojrzałam na Crisa, który obok nas przykucnął
-Zły sen. - wyjaśnił. 
-Co Ci się śniło?- zapytałam 
-Że...Że mnie zostawiłaś!- w końcu wypowiedział słowa
-Kochanie, nie zostawię Cię! 
-Obiecujesz?- zapytał wycierając łzy
-Obiecuję.- powiedziałam całując go w czoło- Jesteś moim szczęściem! 
-Ty moim też. Wiki bardzo Cię kocham. Jesteś jak moja...mama- powiedział i znów zaczął szlochać. 
-Cris, ja Ciebie też kocham i to bardzo. Obiecuję, że Cie nie zostawię!- byłam tak szczęśliwa z jego słów. Wiedziałam, że mnie lubi, ale nie wiedziałam, że mnie kocha tak jak matkę, której nigdy nie miał. To było coś pięknego. - Pójdziesz się ubrać ? 
-Tak.
-Poczekam na Ciebie w salonie. Ok?
-Dobrze- uśmiechnął się i poszedł na górę
-Próbowałem go uspokoić od godzinny- wtrącił Ronaldo- Przyśniło mu się, że go zostawisz bo był niegrzeczny i już nigdy nie wróciłaś. Kocha Cię. 
-Mogłeś zadzwonić. Od razu bym przyjechała. Cris, ja jego też kocham. Naprawdę się do niego bardzo przywiązałam. Wiem, że pewnie nie powinnam mu obiecać, że nigdy go nie zostawię bo za rok pójdzie do szkoły i już pewnie nie będziesz chciał, żeby tu przychodziła, ale nie będę umiała go od tak zostawić. Jeżeli się zgodzisz to będę chciała go odwiedzać. 
-Wiktoria, cieszę się, że mu to obiecałaś. Naprawdę się cieszę. Cieszę się z tego, że z nami jesteś. Jesteś naszym szczęściem- podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło- Muszę iść na trening. Pa
-Pa- powiedziałam i poszłam do małego na górę. 



Usłyszałam dzwonek do drzwi, gdy bawiłam się z Juniorem na dworze:
-Kochanie, pójdę zobaczyć kto to. OK? a Ty się grzecznie baw.- pocałowałam go i poszłam do drzwi- Hej
-Hej, Przyjechałam prosto z lotniska- powiedziała wchodząc do środka- Nie ma nikogo?- zaczęła się rozglądać. 
-Cris na treningu, a mały na podwórku. Chcesz coś do picia? 
-Nie, dzięki. Pójdę szybko pakować rzeczy za jakieś 10 minut ma przyjechać mąż mojej koleżanki z dużym autem to zabierze te wszystkie pudła. 
-Jak chcesz. Może Ci pomogę? 
-A mogłabyś? 
-Tak. Tylko powiem Crisowi, że idę Ci pomóc. - Irina poszła na górę, a ja wróciłam do Ronaldo- Skarbie, przyjechała Irina po swoje rzeczy dlatego pójdę pomóc jej się spakować. 
-Dawno jej tu nie było. 
-Wiem, myszko. Pobawisz się sam przez chwilę ? 
-Tak. - pocałował mnie w policzek i zaczął kopać piłkę. Pomachałam mu i poszłam na górę, Pakowałyśmy jej, rzeczy, ale w końcu nie wytrzymałam i musiałam zadać jej to pytanie- Irina, czemu tak potraktowałaś Crisa? 
-Jak? - zapytała wsadzając sukienki do kartonu.
-Doskonale wiesz jak! Chodzi mi o ten wywiad, którego udzieliłaś! Jak można tak wymyślać? Z tego co wiem, to rozstaliście się z tego, że brałaś udział w sesjach rozbieranych, a nie dlatego, że Cris rzekomo Cię zdradzał!


***
Wszedłem do domu i usłyszałem głos Wiktorii z garderoby, dlatego po cichu tam poszedłem:
-Pomyślałaś choć przez chwilę  jak poczuje się Cristiano? Albo gorzej! Co pomyśli o nim jego syn kiedy przeczyta takie rzeczy?! 
-Wiki, masz rację ja...
-Tak, Ty nie myślałaś!  Irina, żyłaś z tym mężczyzną tyle lat! Jak można zrobić takie rzeczy? Jak nie myślałaś o nim było trzeba pomyśleć o Juniorze. - powiedziała głosem jakby zaraz miała się rozpłakać- Ty go prawie wychowywałaś! Od samego malutkiego z nim byłaś. Nie żal Ci go? Nawet się z nim nie pożegnałaś.
-Wiem. Okropnie zrobiłam, ale miałam żal do Crisa. 
-Dlatego postanowiłaś gadać bzdury i nie odzywać się do dziecka? 
-Trochę tak. Wiktoria, wiem, że postąpiłam źle. Nawet po udzieleniu wywiadu chciałam się wycofać, ale było już za późno. 
-Bardzo Cię polubiłam...
-Ja Ciebie też. Pomogłaś mi dużo. Teraz pomimo tego, że skrzywdziłam Ronaldo też mi pomogłaś. Dziękuję Ci. 
-Irina, chcę tylko, żebyś już nigdy nic nie mówiła na jego temat. Skoro się rozstaliście to najlepiej zamknąć ten rozdział i już. Tak będzie lepiej dla wszystkich.
-Obiecuję. - postanowiłem wejść do środka. 
-Hej.
-O Cris- powiedziała Irina- Hej, myślałam, że Cię nie zobaczę. 
-Też tak myślałem.- odpowiedziałem oschle.- Pomóc Ci?- zapytałem wskazując na zapakowane pudła 
-Nie. Dziękuję poradzę sobie. Właściwie to już się spakowałam. Wiktoria mi pomogła. 
-Miałem na myśli to czy nie znieść tych pudeł na dół. Jakiś koleś stoi pod bramką. 
-Ach tak to...
-Nie obchodzi mnie kto to jest. Pomóc? - pytam biorąc dwa pudła
-Jeżeli możesz to tak.- uśmiecha się do mnie. Wynosiłem w końcu wszystkie pudła oprócz jednego i znajdujemy się wszyscy w korytarzu- Cris? Dziękuję Ci.
-Spoko. - odpowiadam bez większego entuzjazmu
-Chciałam Cię też przeprosić. 
-Ooo a wiesz za co?- zapytałem rozbawiony
-Tak. Za te bzdury, które...
-Wiesz co było trzeba o tym wcześniej pomyśleć. W życiu bym nie pomyślał, że byłabyś do czegoś takiego zdolna. Nigdy nie udzielaliśmy wywiadów na nasz temat, a Ty od tak poszłaś i nagadałaś głupot to nie fair, Irina. 
-Tak wiem. przepraszam. Sama się teraz tego wstydzę naprawdę. Przepraszam. Nie chciałam Ciebie skrzywdzić. Wybaczysz mi?
-Tak.- byłem zły, ale właściwie mi to już przeszło nie będę obrażał się na śmierć. Uważam, że lepiej jest to sobie wyjaśnić, a Irina tak zrobiła- Irina, po prostu więcej nic nie mów na mój temat i tyle. Życzę Ci szczęścia. 
-Dziękuję, i ja Tobie. - Irina wzięła ostatnie pudła i już chciała wychodzić -A Cris czy mogłabym pożegnać się z Juniorem? W tedy tego nie zrobiłam. 
-Jeżeli chcesz to tak. 
-Mały jest w ogrodzie- dodała Wiki- na pewno się ucieszy- modelka odłożyła pudło i wyszła na podwórko drzwiami tarasowymi. 
-Hej Cris!
-Irina! W ogóle nas nie odwiedzasz
-Przytulisz mnie?- zapytała ze łzami w oczach, a mój syn ją przytulił - Tata chyba Ci mówił, że...
-Tak mówił, że już Cię nie będzie. Czasami trochę tęsknie. 
-Ja też. Nie wiem czy kiedyś się spotkamy jeszcze, ale wiedź, że jesteś strasznie kochanym chłopcem- pocałowała go w policzek- i uroczym. Będę o Tobie zawsze pamiętać. 
-Ja Też Irina. - moja była dziewczyna do nas wróciła i zabrała swoje rzeczy
-To cześć. Wiktoria, dzięki za wszystko. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. 
-Na pewno tak. Jak tylko będziesz w Madrycie to pisz. - Wiki podeszła do niej i ucałowała ją w policzek- Pa- Irina wyszła, w końcu! 
-Wikuś słyszałem jak o mnie walczyłaś. Jak Lwica- podszedłem do niej i ją przytuliłem- Niby taka cicha, ale jak się wkurzysz to potrafisz pokazać pazurki. 
-Przestań! 
-Mówię prawdę. Dziękuję Ci za to. Dobrze jej powiedziałaś. 
-Powiedziałam to co uważam za słuszne. Było mi ciężko bo ją lubię, ale na was dużo bardziej mi zależy. 
-Jak bardzo Ci zależy?- zapytałem i co raz bardziej przybliżałem się do jej ust- Bo mi bardzo zależy na Tobie- pocałowałem ją w usta bardzo delikatnie. 
-Tato!- nagle usłyszałem głos mojego syna, a Wiktoria mnie odepchnęła. 
-Tak?- zapytałem rozbawiony
-Pograsz ze mną w piłkę?
-Oczywiście, że tak. 
-Wiktoria będziesz naszym sędzią? 
-Jasne- odpowiedziała speszona, ale i chyba zadowolona, że mój syn nic nie widział.Wiktoria jest dla mnie coraz bardziej ważna.Bardzo dobrze czuję się w jej towarzystwie. No i przede wszystkim mój syn ją uwielbia, a dziecko zna się na ludziach.  Dlatego postanowiłem ją o coś zapytać. 

***

Ronaldo strasznie zaskoczył mnie tym pocałunkiem choć nie powiem, że mi się nie podobało. Co gorsza bardzo mi się podobało! Tylko wiem, że nie powinnam się angażować w takie relacje. 
Byliśmy na podwórku. Chłopcy grali w piłkę, a ja dzielnie sędziowałam:
-Synku, może dasz nam trochę odpocząć? Dałeś nam nie zły wycisk - Ronaldo wziął synka na ręcę
-Dobrze tato, ale mogę iść do swojego pokoju obejrzeć bajkę?
-Możesz, ale tylko jedną. Pójdę Ci włączyć.
-Nie musisz. Sam sobie poradzę, tato. Posiedź z Wiki. - chłopiec ucałował ojca i mnie. 
-Serio się zmęczyłeś ? - zapytałam gdy Cris usiadł obok mnie
-Wiesz, że nie- uśmiechnął się- ale chciałem, żeby Junior dał nam małą chwilkę. Chcę Cię o coś zapytać.
-Tak? Mam nadzieję, że to nie jest nic strasznego.
-Chyba nie. Myślę, że jeżeli Ci na mnie zależy to będzie to wręcz coś bardzo miłego. 
-No dobrze, mów już !- ponagliłam go
-Pojedziesz ze mną, Crisem i moją mamą do Zurychu. Na galę wręczenia Złotej Piłki? - kompletnie mnie zatkało
-Ja? Ale dlaczego ja?
-Żebyś była ze mną w takim cudownym dniu no, żebyś pomogła mi przy Juniorze. Proszę!
-Cris...nie wiem co mam powiedzieć. Jestem w szoku. 
-Po prostu powiedź: "tak pojadę z Tobą"
-Zgadzam się. Bardzo chętnie się z Tobą wybiorę. 
-Cieszę się- pocałował mnie w policzek- Za dwa dni wylatujemy. Musisz kupić sobie jakąś sukienkę. Chociaż i tak będziesz tam najpiękniejsza. 
-Myślę, że jakoś sobie poradzę z tą sukienką. 
-Jak ze wszystkim -dźgnął mnie palcem w brzuch
-Cris! To bolało!
-Przepraszam.- powiedział przytulając się do mnie- Pójdziemy do małego zobaczyć co ogląda?
-Chyba masz rację. Lepiej zweryfikować co sobie włączył. Kontroli nigdy nie za wiele. 
-To chodź- wyciągnął do mnie rękę, a ja odwzajemniłam gest

Obejrzeliśmy z Juniorem film i poszliśmy zrobić kolację we trójkę. Po kolacji wykąpałam małego, przeczytałam mu bajkę i wróciłam do swojego domu, gdy była Melania:
-Czemu tak późno? Czekam na Ciebie już od trzech godzin!
-Byłam w pracy, z resztą mogłaś zadzwonić - pocałowałam ją w policzek
-Dzwoniłam! - wyjęłam telefon z torebki
-No tak 5 połączeń nieodebranych. 
-Chyba byłaś za bardzo zajęta. Ciekawe kim bardziej? - zapytała ze śmiechem w głosie 
-Mela, przestań!
-Wiki, dobrze, że przyszłaś później bo przynajmniej z córką trochę czasu spędziłam. - powiedziała Camilla
-Widzisz, niektórzy są wdzięczni. A tak właściwie to coś ważnego chciałaś ?
-Nie. Tak tylko chciałam z Tobą pogadać. 
-Bo ja właściwie mam do Ciebie małą prośbę. Co robisz jutro o 17? 
-Nic!  Chcesz mnie poznać z Crisem?!
-Nie! Chcę, żebyś pomogła mi wybrać sukienkę na galę rozdania Złotej Piłki.
-Co? O Boże Serio?! Nie mów! Serio z nim idziesz?!
-Tak! 
-Jezu! Słyszycie?!- krzyknęła tak, ze Camilla wraz z moim ojcem znaleźli się obok nas- Wiki jedzie z Ronaldo do Zurychu!
-Na galę rozdania Złotej Piłki? -zapytał mój tata
-Tak tato, ale Mela bierze to za bardzo na poważnie. Jadę tam głównie dlatego, aby zająć się mały. 
-Jasne!- odpowiedziała- ale oczywiście pomogę wybrać Ci super sukienkę. To na pewno.

-Na to liczyłam

---------------------------------
STRÓJ WIKI:














czwartek, 26 października 2017

Rozdział 17

Usłyszałam jakiś makabryczny dźwięk. Założyłam na głowę kołdrę, ale dźwięk w ogóle nie ustępowała. Nagle uświadomiłam sobie, że to mój telefon:
-Słucham- wypowiedziałam ledwo
-Hej Wiki, przepraszam, że wczoraj nie odebrałam, ale naprawdę nie mogłam- usłyszałam jej głos. Wczoraj chciałam ją naprawdę mocno ochrzanić za to co wygaduję, ale dziś byłam zbyt zaspana- Wiktoria? 
- A tak cześć. - wypowiedziałam i usiadłam na skraju łóżka 
-Co tam u Ciebie?
-U mnie dobrze. Lepiej powiedź co u Ciebie?
-Wszystko bardzo dobrze. Na razie skupiłam się na pracy. Jest naprawdę świetnie- tak jakby wcześniej nie była skupiona tylko na tym- W ogóle to właśnie chciałam się do Ciebie odezwać.
-Tak?
-Tak. Chciałabym zabrać już wszystkie rzeczy od Cristiano.- chyba musi przyjechać tirem, żeby je zabrać- Pomożesz mi?
-Myślę, że sama powinnaś do niego zadzwonić i dogadać termin.
-Wolałabym się z nim nie widzieć. -ciekawe dlaczego? Może wiedziała, że źle zrobiła gadając te brednie na jego temat- Wiki proszę dogadaj się z nim w moim imieniu. Ok?
-Postaram się. Kiedy przyjedziesz? 
-Postaram się jutro wieczorem, więc pojutrze bym pojechała po rzeczy. 
-Ok. Powiem mu. 
-Dziękuję! Jesteś kochana. To jutro się odezwę papa!
-Pa - powiedziałam i się rozłączyłam. Spojrzałam na zegarek była dopiero 7 rano. 

Wstałam i udałam się do łazienki. Umyłam zęby i zeszłam na dół. Tata wraz z Camillą jedli śniadanie:
-Cześć. Siadaj podam Ci talerzyk- powiedziała Camilla i wstała od stołu, a tata nalał mi herbaty
-Dziękuję- odpowiedziałam z uśmiechem.

O godzinie 8 dostałam od Crisa SMS-a

Wiktoria bądź u mnie o 14 :)

Przecież zawsze miałam być na 10 :)

Tym razem bądź o 14. Już nie zadawaj tyle pytań. Będę czekał. Pa

Ok

Nie widziałam o co chodziło Ronaldo, ale się nawet ucieszyłam, że mam jeszcze trochę wolnego czasu. Postanowiła sobie posprzątać pokój bo przez jakiś czas tak jakby o tym zapomniałam. Po posprzątaniu swojego pokoju i łazienki. Poszłam się wykąpać. Wymodelowałam włosy tak, że miałam delikatne falę, ubrałam się i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i już o 7 minutach byłam u Cristiano.  Otworzyłam sobie drzwi, ale przywitała mnie cisza:
-Halo?! Jest tu ktoś?
-Już jesteś?- zapytał Cris,a właściwie stwierdził wychodząc z kuchni. Miał na sobie piękną błękitną koszulę i jasne spodnie
-Jestem- uśmiechnęłam się - Gdzie mały?
-Nie ma. 
-Jak to nie ma?
-Jest, ale u mojej siostry. Wiktoria, dziś to ja się Tobą zajmę- podszedł i złapał mnie za rękę całując moją dłoń, a ja czułam jak się czerwienie- Jeżeli zechcesz. Chcesz?
-Cris ja nie bardzo wiem o co chodzi. - powiedziałam zmieszana. 
-Po prostu chcę, abyś zjadła ze mną obiad. Który sam przygotowałem. Chodź- pociągnął mnie za sobą do salonu. Stół był pięknie zastawiony dla dwóch osób. 
-Sam to zrobiłeś? 
-Sam. Dla Ciebie, żeby Ci podziękować za wszystko co robisz. 
-Nie musiałeś. - powiedziałam siadając na krzesło, które mi odsunął 
-Ale chciałem. Pozwól, że pójdę po danie.-Piłkarz zaraz wrócił z dwoma talerzami- proszę podał mi talerz. 
-Co to jest? 
-To jest Salada de Bacalhau portugalska sałatka to tak na przystawkę - uśmiechnął się - Ty pokazałaś mi danie z polski to ja dziś przygotuję Ci tradycyjny obiad z Portugalii co Ty na to?
-Już chyba nie mam wyjść. Chętnie spróbuję. - wzięłam widelec i nałożyła sobie sałatki- Ymm dobre jest tu chyba jakaś ryba. 
-Tak jest. Dorsz - uśmiechnął się do mnie- jesteś dobra. Jejku gdzie moje maniery zapomniałem nalać nam wina. 
-Ja dziękuję. Jestem samochodem. 
-Możesz nocować u mnie. Nic się nie stanie jak nie wrócisz do domku na noc. Prawda? 
-Myślę, że to nie jest dobry pomysł. 
-Dlaczego? jesteś już duża. 
-Jestem, ale nie powinno się sypiać z pracodawcami.- wypaliła się wiedząc czemu tak powiedziałam. 
-Ok. Nie wiedziałem, że aż tak daleko zajdzie ten nasz obiad, ale  może być. 
-Cris! Przecież wiesz, że nie chciałam tak powiedzieć. Przepraszam. - piłkarz zaczął się ze mnie śmiać - przestań 
-Ale za pewnie o tym marzyłaś, a marzenia się spełniając moja droga- puścił mi oczko
-W życiu o tym nie myślałam, a co dopiero marzyć. To chyba Ty masz jakieś brudne myśli mój drogi- powiedziałam pewna siebie. 
-Już niech Ci będzie. Pójdę po drugie danie- tym razem wrócił szybciej-Carne de Porco à Alentejana danie z owoców morza połączone z wołowiną. Smaczego
-Dziękuję - danie było naprawdę smaczne, lepsze niż ta sałatka, gdy skończyliśmy głowinie danie Ronlado udał się do kuchni po deser- o a to co to? Bo pięknie pachnie i ślicznie wygląda.
-Pudim de caramelo jest pyszne. - wzięłam kęs do ust było po prostu boski
-Cudowne! Ale nie uwierzę, że zrobiłeś to sam! przyznaj się
-Dobra mama mi w tym pomogła, ale tylko w tym naprawdę resztę zrobiłem sam. Dla Ciebie.
-Ok wierzę Ci- powiedziałam nakładając sobie kolejny kawałek. - Dziękuję Ci bo fajnie spędziłam ten dzień i spróbowałam czegoś nowego. 
-Chyba się ze mną jeszcze nie żegnasz? 
-Raczej tak- wstałam od stołu- Jedzenie było pyszne- uśmiechnęłam się,  a on podszedł do mnie bliżej. 
-Proszę nie idź jeszcze. - spojrzał mi w oczy- jeżeli nie chcesz wina to co powiesz na to, żebyśmy pojechali razem po Crisa do mojej siostry. Poznasz ją.
-Nie! Cris ja jej w ogóle nie znam!- piłkarz zaczął się śmiać. 
-Dlatego chcę, żebyś ją poznała. Jesteś częścią naszej rodziny. Sama prosiła, żebym Cię przywiózł do niej. Proszę. 

W końcu Cristiano mnie namówił i pojechaliśmy do jego siostry. Mężczyzna zapukał pewnie do drzwi:
-Hej. Fajnie, że jesteście. Ty zapewne jesteś Wiktoria, o której tak dużo słyszałam- powiedziała i podała mi dłoń- Katia.
-Miło mi, Wiki. 
-Dobra wchodźmy nie będziemy stać na dworze- powiedział Cris i weszliśmy do salonu. Była również ich mama- Cześć mamo- piłkarz pocałował swoją rodzicielkę. 
-Cześć synku. No i moja droga Wiktoria jest- podeszła i ucałowała mnie w policzek
-Dzień dobry-przywitałam się- przepraszam, że przeszkadzam w rodzinnym spotkaniu.
-Przestań. Strasznie się cieszę, że mogę Ci poznać- powiedziała starsza siostra Crisa

U siostry Cristaino byliśmy do 20 następnie pojechaliśmy do domu piłkarza. Bądź co bądź to siostra Ronaldo okazała się przemiłą osobą. Bardzo ją polubiłam. 
-Wiki! Poczytasz mi książkę na wieczór? 
-Przeczytam. Tylko najpierw idź się wykąpać ok? 
-Jasne już idę. - pocałował mnie w policzek
-Poradzisz sobie?- zapytał CR7 
-Tato! przestań jestem duży. 
-Wiem. Tylko pytam synku. 
-Poradzę sobie na pewno. Idę się wykąpać. Wiki, zawołam się. 
-Dobrze kochanie. 
-Może mi też dziś poczytasz?- zapytał mnie siadając obok mnie na sofie 
-Jasne czemu nie ? Co byś chciał Czerwonego Kapturka, Kopciusza, Śpiącą Królewnę ? 
-Jesteś naprawdę zabawna. Lubię kiedy się złościsz. 
-Nie złoszczę się. 
-Widzę. Znam Cię już trochę. 
-Cris?
-Tak. 
-Rozmawiałam dziś z Iriną. 
-Po co? To znaczy ok. Wiem, że się polubiłyście. 
-Trochę tak, ale nie podoba mi się to jak Cię potraktowała. Z resztą ona jutro chcę przyjechać po swoje rzeczy. 
-Bardzo dobrze! Niech zabierze to swoje łachy. Czas najwyższy. 
-Czyli może przyjechać? 
-Może. - odpowiedział spokojnie.
-Wiki! Jestem już gotowy!
-Muszę iść, pan wzywa- uśmiechnęłam się i przeszłam obok niego. 
-Wiktoria, dziś małemu poczytamy wspólnie- złapał mnie za rękę i poszliśmy do jego pokoju- Leżysz już ?
-Tak. Wiki chodź do mnie- pokazał swoją rączką, a ja się położyłam
-Znajdzie się miejsce dla taty? Też bym chciał z wami posiedzieć. 
-Tato jasne, że tak. - piłkarz położył się obok synka i na zmiany czytaliśmy małemu, aż w końcu zasnął. Wyszliśmy z pokoju.
-Będę lecieć jest już późno. 
-Może zanocujesz ? 
-Przestań. Będę jutro o 10- uśmiechnęłam się i już miałam wychodzić, gdy- A Cris. Dzisiejszy dzień był naprawdę super- pocałowałam go w policzek- Dziękuję. 
-Mnie też się podobało. 
-Do jutra. 
Do jutra.

Wchodziłam do domu , gdy dostałam SMS-a: 

Wiki dziś nie dałam rady przyjechać :( Jutro na pewno przyjadę :) Całuje!

Ok. Dogadałam się z Crisem :) Wpadaj po rzeczy. 

Jutro będę. Prosto z lotniska :) Dzięki :*

-----------------------------------------------------

STRÓJ WIKI:


niedziela, 22 października 2017

Rozdział 16

Dziś wracałam z Crisem do Madrytu. Tak szczerze to byłam już stęskniona za tym miastem, ale nie tylko. O dziwo tęskniłam też za Melą, tatą, Cristiano, a nawet za Camillą. Mariusz zawiózł nas na lotnisko. Nie chciałam, żeby mama jechała z nami bo pewni obie byśmy płakały. Dlatego pożegnałam się z nią w domu. Na lotnisku miał na nas czekać CR7. Wraz z małym udałam się po nasze bagaże i zobaczyłam tego wysokiego jakże przystojnego piłkarza. Pomachał nam, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam na jego widok. Junior od razu wpadł w jego ramiona, a ja do nich dołączyłam ciągnąc za sobą dwie walizki:
-Cześć- powiedziałam na przywitanie
-Hej- powiedział całując mnie w policzek- Jak lot?
-Dobrze- uśmiechnęłam się
-To się cieszę. Daj te walizki- powiedział wyciągając ręce po przedmiot
- Poradzę sobie. 
-W to nie wątpię. Ze wszystkim sobie radzisz.- zabrał ode mnie walizki i ciągnął za sobą- Ślicznie wyglądasz- dodał po chwili
-Dziękuję. Ty też całkiem dobrze.- on natomiast odpowiedział tylko uśmiechem. 

Całą drogę do domu jechaliśmy w milczeniu. Nawet Junior nic nie mówił, chyba był zmęczony podróżą. Czułam, że Cris ma jakiś problem, bądź wcale się nie cieszy z naszego powrotu. Prosiłam go, żeby odwiózł mnie do domu jednak ten jak zaczarowany nawet mnie nie słuchał. 
W końcu podjechaliśmy pod dom piłkarza. Mały zasnął w samochodzie. Cristiano wyjął go z fotelika i zaniósł do pokoju. Ja natomiast udałam się do kuchni nalać sobie coś do picia. Na stole leżała gazeta. Na okładce było zdjęcie CR7 i Iriny za tytułowane: " CR7 złamał serce pięknej modelce" chcąc nie chcąc wzięłam pismo do ręki i otworzyłam na odpowiedniej stronie. Byłam to obszerny wywiad z Iriną jak to Cris ją zdradzał i, że to rzekomo miało wpływ na ich rozstanie. Jednym słowem Irina zrobiła z Cristiano wielkiego podrywacza, który nie potrafi być wierny kobiecie. Szczerze to zabolały mnie jej oszczerstwa, ale też nie mam pewności  czy to co powiedziała Irina nie jest prawdą. Jednak serce podpowiada mi, że to brednie wyssane z palca. 
-Przeczytałaś ?- zapytał Cris wyciągając mnie z rozmyśleń. 
-Przepraszam...
-Przestań- zaśmiał się - przecież każdy może to przeczytać. 
-Cris- złapałam go za ramię- Czy to dlatego byłeś dziś taki milczący?
-Byłem milczący?
-Tak. Znam Cię trochę to znaczy może nie tak dobrze, ale czułam, że jesteś jakiś inny. 
-Masz rację- powiedział zdejmując moją dłoń z jego ramienia i całując ją- Trochę mi przykro.
-Rozumiem. Też było by mi przykro. W końcu byłeś z nią tyle lat. 
-Właśnie, ale chodzi też o to, że myślałem, że ona nigdy nie pójdzie do jakiś szmatławców i nie będzie im się zwierzać z naszego życia. Nie znałem jej z tej strony. 
-Cris?
-Tak?
-Czy to co ona tam napisała to prawda?- zapytałam choć serce mówiło mi, że Cris nie mógł by jej zdradzać z każdą lepszą dziewczyną 
-Wiki nie oczywiście, że nie. 
-Przepraszam- opuściłam mój wzrok- Ja...ja sama nie wiem dlaczego spytałam- spojrzałam na niego-moje serce wiedziało, że nie był byś do tego zdolny.
-Wiki ja kiedyś filtrowałem z pewną dziewczyną na mundialu w Brazylii, ale nie dotknąłem jej. Pisaliśmy.- powiedział tym razem to on opuścił wzrok- nic więcej. 
-Ok. A gdybyś zakochał się tak naprawdę tak do szaleństwa to zaczął byś z tą dziewczyną pisać, filtrować ? 
-Nie.- wstał z krzesła i spojrzał mi w oczy- Nie potrafiłbym. - a ja dostałam gęsi skórki na całym ciele. W tej chwili chciałam go pocałować! Ale widziałam, że nie mogę, że ja i on to dwa odległe światy- Wiki, dziękuję, że jesteś. - powiedział, a ja tylko się uśmiechnęłam. Wzięłam głęboki oddech
-Cris musimy coś z tym zrobić!
-Co Ty chcesz z tym robić ?
-Może jakieś sprostowanie?
-Nie! Daj spokój. To nie ma sensu. I tak wszyscy uważają mnie za kobieciarza, albo geja to nie ma najmniejszego sensu. 
-Za geja?- parsknęłam śmiechem
-No tak!- też zaczął się śmiać- nie słyszałaś? Mówili, że Irina to tylko przykrywka. 
-Nie wiem kto mógłby tak pomyśleć. 
-Wikuś, są tacy. Niestety, ale ja nie będę się martwił. Niech Irina sobie mówi co chcę. Jest mi przykro, ale nie będę udzielać, żadnego wywiadu na ten temat i koniec. 
-Ok- uśmiechnęłam się- może masz rację. 
-Ale dziękuję Ci. Jesteś strasznie...- podszedł do mnie i złapał za biodra- kochana. Jesteś bardzo kochana- czułam jego oddech na swojej szyi i robiło mi się coraz bardziej duszno. Pocałował mnie w szyje, a ja mało nie upadłam z wrażenia.- Dziękuję- usiadł na fotel- wszystko ok?
-Tak - odpowiedziałam prędko- Będę się już zbierać. 
-Poczekaj odwiozę Cię!
-Jak? Cris śpi. 
-No tak. Zadzwonię po mamę zostanie z nim. 
-Chyba zwariowałeś. Do domu mam nie daleko. Przejdę się. 
-Nie pozwolę na to, żebyś szła z tą ciężką walizką przez miasto. 
-Poradzę sobie. 
-Czemu Ty jesteś taka uparta? 
-Nie jestem. 
-To pozwól, że chociaż zamówię Ci taksówkę ok? 
-Ok.

Wracając od Cristiano taksówka zadzwoniłam dwa razy do Iriny, ale modelka nie odbierała telefonu. Podjechałam pod dom. Taksówkarz wyjął mój bagaż i udałam się do domu:
-Hej! 
-Cześć - powiedział tata całując mnie w czoło- stęskniłem się- a ja się do niego przytuliłam
-Może nie uwierzysz, ale ja za wami też.  Gdzie Camilla?
-Poszła na zakupy z Melą. Nie długo powinny być. Jak było w domu? 
-Fajnie. Cieszę się, że spędziłam czas z mamą i Mariuszem. - uśmiechnęłam się - Cris też dobrze się bawił. Pokazałam mu parę fajnych miejsc. Łazienki, Zamek Królewski, Krakowskie Przedmieście, byliśmy nad Wisłą no i nawet na Stadionie. 
-Jak tak mówisz to sam chętnie wybrał bym się do Warszawy. Dawno tam nie byłem. 
-Może czas się wybrać i zabrać Camille - powiedziałam całując go w policzek - mogę być waszym przewodnikiem 
-Przemyśle to kochanie. - do domu weszła Camilla z Melanią- Wiki już jest!
-O Wiki!- Mela rzuciła mi się na szyję- fajnie, że jesteś jakoś nudno było bez Ciebie. 
-Cześć kochana - Camilla pocałowała mnie na przywitanie 
-Też się cieszę, że was widzę. 
-Jakaś taka rozpromieniona jesteś!- krzyknęła Mela - poznałaś kogoś?
-Nie! Cieszę się, że już wróciłam. 
Mela, tata i Camilla opowiedzieli mi co się działo jak mnie nie było z nimi, a ja powiedziałam jak było przez tydzień w Polsce. Następnie udałam się do swojego pokoju. Wzięłam ciepły prysznic i położyłam się do łóżka. Myśląc o tym jaki Cris dziś na mnie patrzył. Wciąż czułam jego ciepły oddech na mojej szyi. Zamknęłam powieki i udałam się do krainy snu. 


------------------------------------
STRÓJ WIKI:


środa, 11 października 2017

Rozdział 15

-Wiki wstawaj!
-Już nie śpisz? - zapytałam odwracając się w stronę małego urwisa.
-Miałaś dziś mi pokazać Warszawę. Zapomniałaś?
-Nie, tylko tak dobrze mi się spało. Stęskniłam się za swoim łóżkiem, ale dobrze chodź umyć zęby i pójdziemy zjeść śniadanie. 

Po porannej toalecie poszłam z małym do kuchni. Mama już na nas czekała. 
-Jak Ci się spało, Cristiano?
-Bardzo dobrze- uśmiechnął się w jej stronę.
-A Tobie córciu?
-Wiktorii to nawet bardzo bardzo  dobrze bo zaspała. 
-Tak to prawda.- przyznałam- A gdzie Mariusz?
-W pracy, ja zaraz też muszę wyjść, ale jutro będziemy mieli wolne. Jakie macie plany?
-Idziemy na stare miasto. Chcę małemu trochę pokazać Warszawę. 
-Świetnie! Bawcie się dobrze. - mama pocałowała mnie oraz Juniora i wyszła z domu, a my udaliśmy się w same serce Warszawy.
-Wiki wejdziemy do tego Zamku?
-A chciałbyś? 
-Bardzo. 
-W takim razie chodź. - złapałam małego mocniej za rękę i udaliśmy się kupić bilety. W trakcie naszej wycieczki zadzwonił Cristiano- Halo? 
-Witam- powiedział uwodzicielsko, a ja czułam jak moje stado motyli leci ku górze- jak się bawicie?
-Bardzo dobrze. Jesteśmy w Zamku Królewskim. Robię małemu zdjęcia to Ci pokażę jak wrócimy. 
-A jesteś na niektórych Ty? 
-Nie rozumiem? 
-No wiesz chciałbym czasami na Ciebie popatrzeć - zaczął się śmiać i to mnie wkurzało zawsze gdy zaczynał tak jakby ze mną flirtować to nie wiedziałam czy robi to na żarty czy na poważnie. Tak bardzo mnie irytował. 
- Nie wiem o co Ci chodzi. 
-Jesteś zła? 
-Nie jestem. 
-Tak wiem na mnie nie możesz się gniewać! Nikt na mnie się nie umie gniewać!
-Jesteś pewnym siebie dupkiem!- wykrzyczałam choć chciałam to zachować dla siebie, a on zaczął się śmiać. 
-Zawsze wiedziałem, że nie jestem Ci obojętny. 
-Boże przepraszam Cię.  Po prostu mnie wkurzyłeś, ale nie sądzę, że jesteś dupkiem. 
-Wiki daj spokój. Wiem to. Tęsknie za moim synkiem. 
-On za Tobą też na pewno, ale na razie dobrze się bawi.
-Za Tobą Wiki też troszkę się stęskniłem. - było mi miło od niego to usłyszeć. Szczerze mówiąc ja za nim też tęskniłam.
-Już naprawdę nie przesadzaj dopiero co wyjechaliśmy.
-Wiem i nie wiem jak wytrzymam bez was cały tydzień. 
-Bardziej skupisz się na meczach i treningach. 
-Chcesz powiedzieć, że do tej pory się nie skupiałem? - powiedział niby obrażonym głosem 
-Wiesz, że nie! Ty jak zwykle dajesz z siebie wszystko. Cris muszę kończyć bo Twoi syn mnie woła. Ucałuję go od Ciebie. 
-Jasne. Dzięki. Będę jeszcze dzwonić. Bawcie się dobrze. 
-Będziemy na pewno. Papa. 


Następnego dnia moi rodzice mieli wolne. Dlatego cały dzień spędziliśmy z nimi. Najpierw poszliśmy do Łazienek Królewskich potem do kina, następnie na obiad. Mariusz zaproponował, żebyśmy poszli na boisko:
-Muszę sprawdzić czy nie wyszedłem z formy- wziął piłkę do ręki-a teraz gdy mam takiego przeciwnika to mogę się sprawdzić. Prawda?- pogłaskał małego po głowie
-Prawda. Chętnie panu pokaże kilka sztuczek, których nauczył mnie tata.
-Właśnie na to liczyłem.
Poszliśmy na boisko i wspólnie zagraliśmy mini mecz. Mariusz jednak trochę zapomniał jak to jest grać w piłkę i nie miał już takiej kondycji gdy miał 20 lat:
-Widać, że nie miałem syna- powiedział zdyszany siadając na ławce
-Chcesz powiedzieć, że wolałbyś mieć syna zamiast mnie?- powiedziała podając mu wodę 
-Kochana oczywiście, że nie! Syn by mi nie podał wody. Jesteś czymś najlepszym co spotkało mnie w życiu. Cieszę się, że mogłem uczestniczyć w Twoim wychowaniu. - zrobiło mi się bardzo miło i pocałowałam go w policzek
-Jesteś cudownym tatą- powiedziałam, a on uściskał mnie mocniej. 
-Wiki bo zrobię się zazdrosna.- powiedziała mama podając Juniorowi świeżą bułkę z nutellą 
-Nie masz o co mamusiu- wzięłam małego na kolana i pocałowałam go w czoło- Smakuje Ci? 
-Tak! Jest pyszna. Fajnie mi się grało z...właśnie Wiki! Jak mam mówić do Twojego taty?
-Myślę, że najlepiej będzie jak będziesz mówił Mariusz. Prawda?- zwróciłam się do ojczyma
-Tak! Jasne- powiedział uradowany
-Myślałem, że mogę mówić dziadku.
-Kochanie, Mariusz nie jest Twoim dziadkiem. - powiedziałam wycierając mu buzie
-Wiem, ale to Twój tata...
-Możesz mi mówić dziadek. Może jeszcze nie wyglądam, ale będzie mi bardzo miło. 
-Super!- mały wyrwał mi się z uścisku i rzucił się w ramiona Mariusza- Nie miałem nigdy dziadka, a Ty jesteś super dziadkiem- Junior pocałował go w policzek, a ja razem z mamą byłyśmy naprawdę wzruszone.  Wiem, że dla Mariusza to bardzo dużo znaczy. Sam nigdy nie miał dziecka, ale ja nigdy nie poczułam się tak jakby mnie nie kochał jakby mnie nie potrzebował. Zawsze o mnie dbał i czułam, że mnie kocha nawet bardziej niż mój biologiczny ojciec. To on tłumaczył mi do upadłego matematykę, to on uczył się ze mną wiersza na polski. to on był ze mną kiedy pierwszy raz nauczyłam się jeździć na rolka i to on przyklejał mi plastry na rany. On zawsze był przy mnie nawet kiedy zakochałam się w gimnazjum i nie mogłam spać po nocach to on ze mną siedział i pił gorącą czekoladę kiedy ja płakałam mu w ramię. Wiem, że Cris poczuł do niego na pewno coś takiego co ja do niego poczułam. Cris nie miał nigdy dziadka i bardzo potrzebuje takiej relacji. 

Gdy Cristiano zasnął poszłam do rodziców:
-Śpi?
-Tak- uśmiechnęłam się,a mama podała mi kubek herbaty- miał dziś trochę atrakcji 
-Prawda- uśmiechnęła się mama- Dla nas też to był fajny dzień. Cieszę się, że przyjechałaś chociaż na troszkę. - złapała mnie za rękę- w domu tak smutno bez Ciebie. 
-Wiem. Mamo ja też tęsknie za Wami, ale w Hiszpanii czuję się naprawdę dobrze. 
-A czy to nie jest tak, że czujesz się dobrze przy Cristiano? I nie mam tu na myśli Juniora- powiedział mój ojczym 
-Przestań! Po prostu tam jest moje miejsce. Na razie nie będę wracać. 
-Nic Cię nie łączy z CR7?
-Mariusz, oczywiście, że nie. Jesteśmy....przyjaciółmi- myślałam trochę nad tym i myślę, że chyba naprawdę jesteśmy dla siebie w jakimś sensie przyjaciółmi
-To dlaczego Junior chcę do mnie mówić "dziadku"?
-Bo on w życiu nie miał dziadka. Ma babcie i to cudowną ma wspaniałego ojca, ale dziadka nie ma i myślę, że chciałby mieć takiego dziadka. Dla mnie byłeś i jesteś dobrym ojcem- przytuliłam się do niego
-Cieszę się, że tak mówisz. Tylko Cris też nie ma matki. 
-Tak jakby miał. Irinę chyba traktował jak mamę. Tylko jej nie ma już od jakiegoś czasu. 
-Wiesz co kochanie- powiedziała mama- myślę, że on Ciebie bardzo kocha. 
-Może...ja jego bardzo kocham i szczerze nie wyobrażam już sobie życia bez niego. 



----------------------

STRÓJ WIKI:

piątek, 26 lutego 2016

Rozdział 14

Nadszedł czas wyjazdu do Polski. Tak bardzo się cieszę! Energicznie wstałam z łóżka i wyciągnęłam walizkę z garderoby. Następnie pakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Rozbrzmiał dźwięk mojej komórki. Był to Cris:
-Wiki nie dam rady was odwieść na lotnisko. Przpraszam.
-Nie masz za co. Mój tata nas zawiezie. Junior już spakowany?
-Nie do końca. 
-W takim razie jak sam uporam się ze swoją walizką przyjadę i mu pomogę. 
-Dziękuje. Czekamy. Pa
-Pa.- od razu dokończyłam swoją czynność i udałam się na dół. - Tato?
-Tak? 
-Zawieziesz mnie i Cristiano na lotnisko?
-On jedzie z Tobą? Nie wiedziałem, że macie takie bliskie relację.
-Nie tato. Jedzie ze mną Cristiano Junior. 
-Rozumiem. 
-To jak będzie?
-Córciu oczywiście, że Was zawiozę. Będzie to dla mnie przyjemność.
-Świetnie. W takim razie pojadę teraz do Juniora. Spakuje go i dam Ci znać o której masz być. Ok?
-Jasne!

 Udałam się więc do domu piłkarza. 
-Cris nie pakuj tego!
-Tato przyda mi się to!
-Hej- powiedziałam.
-Wiki dobrze, że jesteś!- krzyknęli jednocześnie 
-Fajnie, że tak bardzo się cieszycie. 
-Wiktoria wytłumacz mu, że te rzeczy mu się nie przydadzą. - poprosił piłkarz.
-Cris, tata ma rację. W Polsce nie jest teraz tak ciepło. - pogłaskałam go po głowie. - Pomogę Ci się spakować i zabrać najpotrzebniejsze rzeczy dobrze?
-Dobrze. - po 30 minutach Cris był spakowany i gotowy do wyjazdu. 
-Widzisz już jest gotowy.- powiedziałam do piłkarza odkładając walizkę na bok.
-Z Tobą poszło to znacznie szybciej. Przepraszam, że nie mogę was odwieźć, ale zaraz mam trening. 
-To nawet lepiej. Żadne paparazzi nas nie przyłapie- roześmiałam się.
-Masz rację, ale żałuje. To pierwszy taki wyjazd mojego syna i trochę się boje.
-Nic mu się nie stanie. Obiecuje Ci, że wróci cały i zdrowy- złapałam go za ramię, a on złapał moją dłoń i pocałował.
-Wiem, Wiki. Ufam Ci jak nikomu innemu. - jego słowa sprawiły mi na prawdę wielką radość. 
-Cristiano!  Musimy już jechać.- chłopiec pojawił się u mego boku.- Gotowy?
-Tak.- powiedział dumnie
-W takim razie możemy iść. - Cris otworzył duże drzwi i zabrał walizkę syna. Podeszliśmy do samochodu mojego taty. - Cristiano poznaj mojego ojca. 
-Miło mi bardzo pana poznać. Ma pan cudowną córkę.
-Luis.- podali sobie dłonie- Cieszę się, że mogę pana poznać. Z całego serca panu i Realowi kibicuje. Kiedyś jak zabrałem Wiktorię na mecz to nie odzywał się do mnie przez tydzień. 
-Na prawdę? - zapytał roześmiany piłkarz, a ja nie dbale machnęłam ręką
-Nie słuchaj go!
-A może tak nie było?
-Oj to było bardzo dawno. Słuchaj miałam do wyboru wesołe miasteczko, albo mecz. Wiadomo, że wolałam iść...
-Na pewno nie na mecz- dokończył Ronaldo
-No właśnie, ale teraz to śpieszymy się na lotnisko.
-No tak. WIktoria uważaj...
-Tak wiem na Juniora. Oczywiście, że będę uważać!
-To wiem, że będziesz uważać, ale uważaj...na siebie.- pocałował mnie w policzek, a ja znów się zarumieniłam- obiecujesz mi?
-Tak- wymamrotałam- zadzwonię jak będziemy na miejscu. 
-Dobrze. Będę za Wami tęsknić. 
-My tato też - powiedział mały zapinając pasy. 
-Wiki? - zapytał mój ojciec odpalając auto
-Tak?
-Czy Ty się zarumieniłaś? 
-Tato daj spokój! Ty chyba jesteś pod jego ogromnym wrażeniem.
-Nie miałbym nic przeciwko, żebyś miała takiego faceta. 
-Tato ja u niego tylko pracuje i proszę Cię nie mów takich rzeczy przy małym. 
-Dobrze jak uważasz. 

Po 4 godzinach w końcu mogłam wejść do swojego domu:
- Jesteśmy!- krzyknęłam i przytuliłam do siebie trochę zawstydzonego łobuza.
-Wikuś! - wypowiedziała moja trochę zaskoczona mama- a ten chłopiec? 
-Wikunia w końcu wróciłaś- powiedział Mariusz przytulając mnie- cześć mały- podał mu rękę, a Junior nie pewnie odwzajemnił gest- Szybko sobie wychowałaś dziecko- zażartował.
-Mariusz przestań.
-No co? Ten chłopiec jest całkiem podobny do Cristiano Juniora.
-Bo masz rację. To jest Cristiano Ronaldo Junior.
-Co?! Wiki co Ty zrobiłaś? Porwałaś go?- zapytał
-Nie!- roześmiałam się. - Jestem jego nianią i Cris pozwolił mi go zabrać. 
-Wiktoria Ty chyba żartujesz?
-Nie. Mamo mówię na poważnie. 
-Chcesz powiedzieć, że znasz najlepszego piłkarza na Świecie?- zapytał Mariusz
-No wiesz niektórzy mówią, że to Messi jest lepszy, ale jeżeli należysz do fanów CR7 to tak tato! Proszę Was żebyście nikomu nie mówili, że mały jest ze mną. No i mówcie do niego po polsku. Cris chcę, żeby chociaż trochę poznał język. Podstawowe słowa już zna, ale mówi perfekcyjnie po Hiszpańsku i angielsku.  
-Wiki czemu nic nam wcześniej nie powiedziałaś, że zajmujesz się dzieckiem takiej gwiazdy?- zapytała mama
-Mamuś po prostu nie chciałam nic mówić. Zrozum mnie- przytuliłam ją do siebie.
-Dobrze. Pewnie jesteście głodni. Może zrobię Wam jakąś hiszpańską potrawę?
-Nie mamo. Zrób normalny polski obiad, a teraz pokażę pokój małemu. Chodź- złapałam chłopca za rękę i zaprowadziłam do swojego pokoju.- niestety nie mam dużego domu tak jak Twój tata i dlatego musisz spać ze mną.
-Fajnie!- wskoczył w moje ramiona- a macie basen?
-Nie. W Polsce mało kto go ma, ale możemy wybrać się któregoś dnia na basen jak będziesz chciał. Teraz rozpakuj swoje rzeczy, a ja zadzwonię do Twojego taty. - wybrałam numer do napastnika- Już jesteśmy w domu.
-Cieszę się. Jak mały?
-Dobrze. Trochę się wstydzi moich rodziców, ale sądzę, że szybko mu to minię.
-Na pewno. Przy Tobie na pewno czuje się bezpiecznie. Wiki...pusto bez was w domu. Nie dawno wróciłem z treningu i już za wami tęsknie. 
-Cris przecież często wyjeżdżasz bez małego.
-Tak, ale on w domu zawsze jest kiedy wracam no i ostatnio ty też zawsze na mnie czekasz.
-Po powrocie będziesz miał nas jeszcze dość. Teraz korzystaj i odwiedź swoją mamę bo na pewno tęskni. 
-Może masz rację, że powinienem ją odwiedźić. Trzymajcie się i ucałuj mojego syna. 
-Jasne. Papa.

---------------------------
Hej:*
Strasznie Was przepraszam za tak długą przerwę :(

niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział 13

Gdy wróciłem po treningu od razu zacząłem bawić się z moim synem w tej czynności uczestniczyła również z nami Wiktoria. 
-Dobra dla mnie koniec tych przyjemności- Wiktoria wstała z trawy
-Dlaczego?- zapytał lekko oburzony Junior 
-Bo trzeba zrobić obiad. Raczej po tych harcach nie wytrzymasz długo bez jedzenia- pogłaskała go po głowie.
-Ja Ci z chęcią pomogę -wtrąciłem i razem z Wiktorią udałem się do kuchni. 
Wspólnie zasiedliśmy do stołu. Cris był cały czas uśmiechnięty i radosny z resztą ja i Wiki też dobrze się bawiliśmy. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi:
-Pójdę otworzyć- Wiktoria wstała i udała się do holu i nie długo po tym moja mama pojawiła się w kuchni.
-Hej mamo fajnie, że przyszłaś- pocałowałem swoją rodzicielkę w policzek- zjesz obiad? Właśnie zrobiłem z Wiktorią. 
-To już razem gotujecie?
-Mamo o co Ci chodzi?
-O nic. Cieszę się, że macie dobry kontakt.- odpowiedziała uśmiechnięta
-Mamy bardzo dobry kontakt i dziękuje Ci, że mi ją poleciłaś. Synku pójdziesz z Wiktorią na dwór?- chciałem mamie powiedzieć o zakończeniu związku z Iriną
-Ale chce trochę czasu spędzić z babcią.- powiedział przytulając moją mamę
-Wiem, ale obiecuje Ci, że babcia zaraz do Ciebie przyjdzie- posłałem mu uśmiech i pogłaskałem po głowie, a Junior udał się w stronę wyjścia- Dziękuje synku!
-Coś czuje, że chcesz ze mną o czymś porozmawiać.
-Skąd Ty to wszystko wiesz?
-Jestem Twoją matką. Znam Cię od dziecka, synku. - mama wygodnie usiadła przy stole i złapała mnie za rękę- słucham.
-Mamo ja i...
-No mów! Śmiało! 
-Ja i Irina nie jesteśmy już razem. Nie chciałem, żebyś dowiedziała się z gazet czy coś takiego.
-Dlaczego? Pokłóciliście się?
-Tak to znaczy nie. Mamo tak na prawdę to nie miało sensu. Ja potrzebuje innej kobiety mam 30 lat mam syna, który potrzebuje matki i ojca, a tak naprawdę nie miał ani mnie ani Iriny. Jej ciągle nie było w domu. Cris cały czas był u Ciebie. On musi wiedzieć gdzie jest jego dom. Kocham go i chce by był szczęśliwy.
-Synku bardzo mądrze mówisz. Lubiłam Irinę, ale też sądzę, że ona nie za bardzo nadawała się na kobietę Twojego życia. Powinieneś mieć taką kobietę jak Wiktoria. 
-Mamo...
-Nie przerywaj mi. Ona jest piękna, opiekuńcza, ma świetny kontakt z Crisem, ale nie mówię, że masz z nią być bo to jest Twoja sprawa tylko bardzo Cię proszę, żebyś już na poważnie zaczął o kimś myśleć. Nie jest już młody i masz dziecko. Dla którego powinieneś stworzyć normalną rodzinę. 
-Wiem. 
-Cieszę się, że się rozumiemy.
-Jak zawsze- posłałem jej szczery uśmiech. Moja mama zjadła obiad i udaliśmy się do ogrodu.
-Pyszny obiad zrobiłaś- powiedziała mama do Wiki
-Dziękuje, ale Cris mi dużo pomógł. 
-Właśnie- wtrąciłem odbijając piłkę.
-Ja będę już uciekać. Nacieszcie się sobą.
-Wiki!- dziewczyna odwróciła się w moją stronę
-Tak?
-Przyjdziesz jutro do nas o 12? 
-Jasne będę na pewno- uśmiechnęła się do mnie i pomachała nam na pożegnanie. 

***
 Tak jak obiecałam pojawiłam się w domu piłkarza punktualnie.
-Cześć
-Hej- odpowiedział uśmiechnięty 
-Ty nie wychodzisz na trening? 
-Nie. Już byłem.
-Jak to?
-Mama u nas nocowała i zajęła sie małym, a ja wraz z Crisem zapraszamy Cię na przejażdżkę samochodową.
-Chyba żartujesz?!
-Nie. Mówię poważnie. Kupiłem nowe auto i chcę Ci je pokazać.
-Serio? Kupiłeś nowy samochód? Nie masz już gdzie ich parkować.
-Jesteś złośliwa- uśmiechnął się - ale nie ważne. Poznaj moje dobre serce. Kto by Cię zabrał na przejażdżkę?
-Kto? Nie jeden by chciał, ale nie każdy może- szepnęłam mu do ucha, a on bosko się uśmiechnął
-Ale ja na pewno mogę. 
-Ty nie, ale zrobię to dla Twojego synka. - na co piłkarz wybuchnął śmiechem 
-Chyba muszę podziękować Bogu, że dał mi takiego syna. 
-Powinieneś zrobić to już dawno.
-Synku! Chodź! Wiki przyjechała.
-Jedziemy już?!- zapytał uradowany
-Tak jedziemy.
-Wiki Ty z nami?
-Jak mnie zabierzesz to tak.
-Oczywiście, że tak.- wskoczył w moje ramiona i udaliśmy się do garażu.- Zobacz jaki tata kupił samochód.- wskazał mi palcem na czarne nowiutkie Audi- Jak Ci się podoba?
-No jest cudowne. Bardzo ładne. Twój tata ma dobry gust.- uśmiechnęłam się do CR7 
-Akurat to wiem. Dobra wsiadajmy. Szybko! 
Chłopacy pokazali mi okolice Madrytu. Jechaliśmy samochodem i śpiewaliśmy piosenki. Puściłam chłopakom nawet disco polo. Miałam z nich dobry ubaw jak próbowali śpiewać po polsku. W końcu zrobiliśmy sobie małą przerwę. 
-Zrobię wam zdjęcie. Będziecie mieli pamiątkę.

-Pokażesz?-zapytał Junior 
-Tak. Zobaczcie.
-Fajne- powiedział mały.
-Wiki, teraz Ty wracaj.
-Jak to ja?
-Normalnie. Masz prawo jazdy. Wsiadaj i jedź.
-Cris ja nie jechałam nigdy takim autem. Jeszcze coś popsuje. To nie jest zabawka.
-Zawsze musi być ten pierwszy raz. - uśmiechnął się i otworzył mi drzwi do auta- nic nie popsujesz nie martw się.
-A jeśli?
-To zapłacisz.
-Dzięki. Pocieszyłeś mnie. Chyba całe swoje oszczędności by mi nie starczyły na jego naprawę. 
-Żartuje przecież. Wsiadaj. 
Wsiadłam do samochodu i poczułam się jak w kosmosie. Ten samochód jest na prawdę śliczny i te siedzenie takie wygodne. Przycisnęłam przycisk i silnik się uruchomił. Dźwięk był niesamowity. Wcisnęłam pedał gazu i aż mnie wpiło w siedzenie. 
-Jezu! Jaka moc!- na co Cris zaczął się ze mnę śmiać 
- To muszę dać Ci się przejechać Ferrari- zaśmiał się piłkarz.

Jak tylko wróciliśmy zrobiłam kolację i postanowiłam zapytać o coś Cristiano:
-Mam pytanie.
-Tak?
-Tylko od razu mówię, że jeżeli Ci nie pasuje to powiedź nie, a...
-Dobrze. Może najpierw mnie zapytasz?
-Ok. Chciałabym jechać do Polski. Stęskniłam się za rodzicami. Mają mnie jedną.
-Dobrze nie ma problemu. Na ile?
-Chciałam tydzień. Na serio nie będzie problemu?
-Na serio. 
-Słuchaj, jeżeli chcesz mogę zabrać małego ze sobą. Poznałby Warszawę, ale jeśli odmówisz to zrozumiem. Jeszcze na tyle się nie znamy, żebyś dawał mi swoje dziecko pod opiekę na tydzień.
-Wiktoria ufam Ci- złapał mnie za rękę- Wiem, że chcesz dla nas jak najlepiej. Jestem Ci za wszystko wdzięczny na serio, więc jeżeli chcesz zabrać ze sobą Juniora i on też będzie chciał jechać to nie ma problemu.  Nawet trochę żałuje, że nie chcesz zabrać ze sobą mnie.
-Chętnie bym Cię zabrała, ale masz treningi. Bardzo Ci dziękuje- rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam w policzek, ale na prawdę cieszyłam się z tego urlopu.- Przepraszam.
-Nie ma za co. Jeszcze raz mogłabyś mi tak podziękować. - uśmiechnął się i pocałował mnie w mój zaczerwieniony policzek.

Wróciłam do domu i od razu połączyłam się z mamą na Skype:
-Wikuś co u Ciebie?
-Bardzo dobrze.
-Jesteś bardzo zadowolona.
-Tak! Bo pojutrze przyjadę po Polski! Mam tydzień urlopu.
-Tak się cieszę. Strasznie się stęskniliśmy za Tobą.
-Wiem. Ja za Wami też, ale tydzień spędzę tylko z Wami.


-------------------------------------
Bardzo przepraszam za taką długą nieobecność :(
Miałam trochę spraw do zrobienia i nie miałam weny.
Dopiero teraz coś udało mi się napisać, ale uważam, że jest to dość słabę :(
Przepraszam i całuje Lena :*







środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział 12

Irina dała mi kluczę do domu piłkarza. Przekręciłam zamek i weszłam do środka. Zajrzałam do pokoju Juniora. Chłopiec smacznie spał. Zapukałam do sypialni Crisa, ale on się nie odezwał, więc powoli otworzyłam drzwi. Usłyszałam szum wody. Mężczyzna za pewnie brał poranny prysznic. Przeszłam do garderoby i zaczęłam pakować walizki modelki. 
Niespodziewanie poczułam jak ktoś dotyka mnie za biodra:
-Ładnie to tak przychodzić bez zapowiedzi?
-Ja tylko...przepraszam, ale Irina mnie po prosiła...
-Wiki żartuje. Ty zawsze możesz tu przychodzić.- posłał mi ciepły uśmiech, a ja wtedy zobaczyłam, że sam CR7 stoi przede mną w samym ręczniku!
-O boże!- o nie powiedziałam to na głos? Jaką jestem idiotką!- Jezu przepraszam.- mężczyzna był bardzo rozbawiony.
-Czy to na mój widok wzywasz wszystkich świętych?
-Nie!
-Pozwolisz, że się ubiorę? Może mi doradzisz?
-Sądzę, że Ty doskonale wiesz w czym będziesz dobrze wyglądał.- szczerze to on w byle czym będzie wyglądać doskonale. 
-Myślisz, że ta czy ta bluzka?
-Ta- wskazałam na różową polówkę. 
-To moja ulubiona- uśmiechnął się do mnie.
-Cris możemy pogadać na poważnie?
-A nie gadamy?- zapytał zakładając bluzkę
-Raczej nie.  Nie jest Ci przykro, że Irina chcę się wyprowadzić czy tylko udajesz, że jest ok?
-Chcę się wyprowadzić niech to robi! Ja nie będę jej zatrzymywać. 
-No tak bo możesz mieć każdą inną.- powiedziałam pod nosem i rzuciłam do walizki kolejną rzecz Iriny, a piłkarz złapał mnie za rękę.
-Nie myślę tak.- spojrzał mi w oczy, a moje serce mało nie wyskoczyło- Po prostu nie ma sensu tego naprawiać.
-Ale przeżyliście razem tyle lat! Nie jest Ci żal? Błagam pogadaj z nią. 
-Wiki to nie ma sensu.
-Jeżeli nie chcesz tego zrobić dla siebie zrób to dla syna.
-A co on ma do tego?
-Irina w pewien sposób była dla niego jak matką przez te lata.
-Irina? Chyba żartujesz?! Jej nigdy nie było! Ja potrzebuje takiej kobiety jak Ty! Która będzie na mnie czekać i zajmować się moim synem.- zdziwiły mnie jego słowa. On na prawdę chciałby mieć taką kobietę jak ja?- Przepraszam. Teraz to ja trochę przesadziłem. Jeżeli Irina będzie chciała gadać to niech przyjdzie o 13 do domu. 
-Jasne powiem jej i dziękuje. - odwróciłam się w stronę wyjśćia- a zapomniałam- wyjęłam kluczę z torebki- Irina kazała Ci je oddać.
-Weź je. Tobie się przydadzą. 
-Na prawdę?
-Tak. 
-Dzięki.

Wróciłam do domu z dwoma walizkami ubrań modelki:
-Jestem już.- weszłam do pokoju, a w nim Mela zagadywała Irinę.- Mel czy Ty przypadkiem nie musisz iść do pracy?
-Jezu no właściwie to tak. Strasznie miło było mi Cię poznać. Na żywo jesteś jeszcze piękniejsza.
-Dzięki. Mnie również.
-To pa dziewczynki.
-Cześć- odpowiedziałam- Irina mam prośbę. Tylko się nie złość.
-Jaką?
-Pójdziesz pogadać z Crisem dziś o 13?
-Nie! Nie będę z nim gadać.
-Błagam. Proszę Cię. Jeżeli nic z tego nie wyjdzie to dam Wam spokój. 
-Dobra, ale o 14:30 mam samolot.
-Dokąd? 
-Wylatuje do Londynu na razie do koleżanki. Niedługo mam tam pokaz, więc idealnie się złożyło. 
-Może wcale nigdzie nie pojedziesz tylko zostaniesz z Cristiano.
-Wątpię. Zawieziesz mnie na lotnisko- spojrzałam na nią zabójczym wzrokiem - oczywiście, gdy się z nim nie pogodzę.
-W takim przypadku tak.

***

Bolało mnie to, że Irina nie była ze mną szczera. Ja co prawda też nie byłem, ale ten incydent w Brazylii to nic takiego. Popisałem trochę z Tą dziewczyną i zaraz po powrocie skończyłem. 
Długo jestem z Iriną, ale czuje, że to nie ma chyba już sensu. Ciągle się mijamy, a ja chyba jestem już za stary na taki związek. Chciałbym, żeby moja kobieta była przy mnie zawsze i kochała mojego syna jak swoje dziecko. 
Na rozmowę z Iriną zgodziłem się tylko dla tego, że Wiktoria mnie o to po prosiła. 
Po treningu od razu wróciłem do domu. Tym razem Irina pojawiła się równo o 13.
-Nie musiałaś dzwonić - powiedziałem otwierając jej drzwi.
-Ale wolałam.  Cris może miejmy to już za sobą.
- Ale co?
-No tą głupią rozmowę. 
-Dobrze wiem, że zrobiłeś to dla Wiktorii i ja tak samo. Doskonale wiemy, że nie ma czego ratować. Ja nie chcę, żeby ktoś mówił mi jakie zdjęcia mam robić.
-Irina ktoś?! Przecież ja jestem Twoim narzeczonym. To znaczy byłem.
-Właśnie byłeś! Teraz nikt mi nie będzie gadał. Ja jeszcze nie dorosłam do rodziny i rozkazów! A Ty jeszcze nie nauczyłeś się być wiernym. Chyba jesteśmy kwita?
-Dziewczyno nie zdradziłem Cię! Rozumiesz? 
-A skąd ja mam to wiedzieć? 
-Nie masz żadnych dowodów.
-Mam Twoje SMS-y!
-To były tylko SMS-y nic więcej. Teraz to Ty szukasz winy, ale ja nie będę za Tobą płakał. Chcesz idź! Tylko nigdy już tu nie przychodź! 
-Nie będziesz płakał bo masz już wiele innych kobiet. 
-Irina lecz się! Lepiej będzie jak już wyjdziesz z tego domu. 
-Masz rację. Po resztę rzeczy po proszę, żeby Wiki zabrała jak tu kiedyś będę. Cześć.
 Irina teraz przesadziła! Nie wiem czemu szuka winnego we mnie? Skoro sama zdecydowała się na rozstanie.

***
Siedziałam w samochodzie i czekałam na modelkę:
-Jedziemy na lotnisko- powiedziała zapinając pasy.
-Nie pogodziliście się?
-Jak widać. Wiki bardzo Ci dziękuje za wszystko. Za to, że mogłam u Ciebie nocować i chciałaś nam pomóc, ale jeżeli ja tego nie chcę i on to Ty nas nie złączysz. 
-Ok rozumiem. Nie musisz mi dziękować.
-Zabierzesz moje rzeczy jak Cię po proszę?
-Oczywiście.
-Jak będę jeszcze w Hiszpanii to w tedy mi je dasz, ale na pewno jeszcze do Ciebie zadzwonię. 
-Dobrze.

Gdy zwiozłam dziewczynę na lotnisko od razu wróciłam do domu:
-Wiki czemu mi nie powiedziałaś, że zajmujesz się dzieckiem CR7?- zapytał uradowany tata, a Camilla i Melania przygotowywały obiad.
-Melka! Już musiałaś wygadać?
-Ej no przecież to super wiadomość- broniła się dziewczyna.
-Nie chciałam mówić właśnie dlatego. Nie chcę by Cris miał jakieś pretensje jak ktoś będzie miał za długi język i coś palnie.
- Przyprowadź do nas kiedyś tego małego na obiad.- wtrąciła Camilla 
- Cristiano też jest oczywiście zaproszony- dodał tata.
-Oczywiście na pewno Cristiano nie przegapi takiej okazji- zakpiłam

Po obiedzie udaliśmy się na kanapę by odpocząć:
-Kto zjadł moje całe pudełko lodów!?- Krzyknęła i podeszła do nas.-Zjadłeś?- zapytała mojego ojca
-Nie. Na prawdę nie zjadłem. 
-A więc kto?
-Poczęstowałam Irinę po rozstaniu z Cristiano.
-Co?! - zapytała Mela- Po rozstaniu? To oni nie są już razem?- Boże mój nie wyparzony język
-Tak rozstali się.
-A o co poszło?- zapytała Camilla zapominając o swoich ukochanych lodach
-Nie wiem i błagam was, żebyście nikomu o tym nie mówili bo mnie wywalą z pracy.
-Jasne. Nikomu nie powiemy. 

Po wyjściu Melanii z domu nie mogłam w nim wysiedzieć dlatego udałam się do Cristiano. Chłopcy ćwiczyli na podwórku:

-Cześć przeszkadzam?-  zapytałam a Cris podbiegł do mnie.
-Wiki fajnie, że jesteś! Chcesz zobaczyć jak ćwiczymy? 
-Oczywiście. 
-Tato, pokażmy jej.- chłopcy wykonali parę ćwiczeń i usiedli na trawię.- Pójdę po wodę. Przynieść Ci?
-Nie dziękuje.- odpowiedział piłkarz.
-Jak się czujesz?- zapytałam siadając obok niego
-Bardzo dobrze. Choć jestem trochę zmęczony po dwóch treningach.
-Czy Ty nigdy nie jesteś poważny? Mam na myśli jak się czujesz po rozstaniu z Iriną?
-Dobrze. Teraz jestem wolny jak ptak. - zaśmiał się.- Na poważnie to nie czuje żadnej różnicy. Wiki jej i tak nigdy nie było.
-Wytłumaczyłeś to Cristiano? 
-Jeszcze nie. Dziś to zrobię. Mam nadzieję, że nie będzie jakoś specjalnie cierpiał. 
-Był z nią od niemowlaka nie zdziw się jak będzie mu przykro. 
-Wiesz co jest najgorsze, że ona wcale o nim nie powiedziała słowa. Nie chciała się z nim nawet pożegnać, pogadać nie rozumiem jej.
-Może jej samej było ciężko. Nie wiemy tego. Teraz Ty musisz z nim pogadać.- chłopiec wrócił z kuchni i przytulił się do ojca.

***
Gdy Wiktoria wyszła od nas z domu. Od razu wykąpałem małego i położyłem do swojego łóżka:
-Synku dziś będziesz spał u mnie ok?
-Jasne. A gdzie jest Irina?
-Właśnie chcę Ci coś powiedzieć. Słońce, Irina już nie będzie z nami mieszkać.
-Dlaczego?
-Bo ja i Irina nie jesteśmy już razem.
-Przez Wiki?
-Co? Nie synku nie przez Wiki. A dlaczego tak myślisz?
-Bo Ty i ona dużo czasu razem spędzacie, ale Wiktoria jest fajna bardzo ją lubię.
-Spędzamy dużo czasu bo opiekuje się Tobą. Jest dla Ciebie bardzo dobra i Cię kocha. Pokłóciłem się z Iriną, ale nie o Wiktorię tylko o jej pracę. Synku tak jest, że czasami już nie można być razem.
-Już nigdy jej nie zobaczę?
-Zobaczysz na pewno. A będziesz tęsknił?
-Lubiłem Irinę czasami była fajna. Tato?
-Tak?
-A teraz będziesz z Wiktorią? Będzie u nas mieszkać?
-Chciałbyś?
-Tak! Fajnie by było.
-To nie jest takie proste, ale zobaczymy co da się zrobić. A teraz śpij.


----------------------------------
 Witam Was kochane. 
Dawno mnie tu nie było. Przepraszam z całego serca, ale nie miałam czasu, ani weny.
Sądzę, że ten rozdział nie jest ta dobry jakbym chciała, ale cóż. 
Gorąco Was pozdrawiam Lena :*


STRÓJ WIKTORII: