Byłam u chłopaków parę minut przed 10.
-Wiki!- Cris wpadł w moje ramiona zalany łzami
-Skarbie, co się stało?- zapytałam przerażona i podniosłam jego główkę by spojrzeć mu w oczy- kochanie?- a on wciąż płakał, przytuliłam go do swojej piersi i spojrzałam na Crisa, który obok nas przykucnął
-Zły sen. - wyjaśnił.
-Co Ci się śniło?- zapytałam
-Że...Że mnie zostawiłaś!- w końcu wypowiedział słowa
-Kochanie, nie zostawię Cię!
-Obiecujesz?- zapytał wycierając łzy
-Obiecuję.- powiedziałam całując go w czoło- Jesteś moim szczęściem!
-Ty moim też. Wiki bardzo Cię kocham. Jesteś jak moja...mama- powiedział i znów zaczął szlochać.
-Cris, ja Ciebie też kocham i to bardzo. Obiecuję, że Cie nie zostawię!- byłam tak szczęśliwa z jego słów. Wiedziałam, że mnie lubi, ale nie wiedziałam, że mnie kocha tak jak matkę, której nigdy nie miał. To było coś pięknego. - Pójdziesz się ubrać ?
-Tak.
-Poczekam na Ciebie w salonie. Ok?
-Dobrze- uśmiechnął się i poszedł na górę
-Próbowałem go uspokoić od godzinny- wtrącił Ronaldo- Przyśniło mu się, że go zostawisz bo był niegrzeczny i już nigdy nie wróciłaś. Kocha Cię.
-Mogłeś zadzwonić. Od razu bym przyjechała. Cris, ja jego też kocham. Naprawdę się do niego bardzo przywiązałam. Wiem, że pewnie nie powinnam mu obiecać, że nigdy go nie zostawię bo za rok pójdzie do szkoły i już pewnie nie będziesz chciał, żeby tu przychodziła, ale nie będę umiała go od tak zostawić. Jeżeli się zgodzisz to będę chciała go odwiedzać.
-Wiktoria, cieszę się, że mu to obiecałaś. Naprawdę się cieszę. Cieszę się z tego, że z nami jesteś. Jesteś naszym szczęściem- podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło- Muszę iść na trening. Pa
-Pa- powiedziałam i poszłam do małego na górę.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, gdy bawiłam się z Juniorem na dworze:
-Kochanie, pójdę zobaczyć kto to. OK? a Ty się grzecznie baw.- pocałowałam go i poszłam do drzwi- Hej
-Hej, Przyjechałam prosto z lotniska- powiedziała wchodząc do środka- Nie ma nikogo?- zaczęła się rozglądać.
-Cris na treningu, a mały na podwórku. Chcesz coś do picia?
-Nie, dzięki. Pójdę szybko pakować rzeczy za jakieś 10 minut ma przyjechać mąż mojej koleżanki z dużym autem to zabierze te wszystkie pudła.
-Jak chcesz. Może Ci pomogę?
-A mogłabyś?
-Tak. Tylko powiem Crisowi, że idę Ci pomóc. - Irina poszła na górę, a ja wróciłam do Ronaldo- Skarbie, przyjechała Irina po swoje rzeczy dlatego pójdę pomóc jej się spakować.
-Dawno jej tu nie było.
-Wiem, myszko. Pobawisz się sam przez chwilę ?
-Tak. - pocałował mnie w policzek i zaczął kopać piłkę. Pomachałam mu i poszłam na górę, Pakowałyśmy jej, rzeczy, ale w końcu nie wytrzymałam i musiałam zadać jej to pytanie- Irina, czemu tak potraktowałaś Crisa?
-Tak. - pocałował mnie w policzek i zaczął kopać piłkę. Pomachałam mu i poszłam na górę, Pakowałyśmy jej, rzeczy, ale w końcu nie wytrzymałam i musiałam zadać jej to pytanie- Irina, czemu tak potraktowałaś Crisa?
-Jak? - zapytała wsadzając sukienki do kartonu.
-Doskonale wiesz jak! Chodzi mi o ten wywiad, którego udzieliłaś! Jak można tak wymyślać? Z tego co wiem, to rozstaliście się z tego, że brałaś udział w sesjach rozbieranych, a nie dlatego, że Cris rzekomo Cię zdradzał!
***
Wszedłem do domu i usłyszałem głos Wiktorii z garderoby, dlatego po cichu tam poszedłem:
-Pomyślałaś choć przez chwilę jak poczuje się Cristiano? Albo gorzej! Co pomyśli o nim jego syn kiedy przeczyta takie rzeczy?!
-Wiki, masz rację ja...
-Tak, Ty nie myślałaś! Irina, żyłaś z tym mężczyzną tyle lat! Jak można zrobić takie rzeczy? Jak nie myślałaś o nim było trzeba pomyśleć o Juniorze. - powiedziała głosem jakby zaraz miała się rozpłakać- Ty go prawie wychowywałaś! Od samego malutkiego z nim byłaś. Nie żal Ci go? Nawet się z nim nie pożegnałaś.
-Wiem. Okropnie zrobiłam, ale miałam żal do Crisa.
-Dlatego postanowiłaś gadać bzdury i nie odzywać się do dziecka?
-Trochę tak. Wiktoria, wiem, że postąpiłam źle. Nawet po udzieleniu wywiadu chciałam się wycofać, ale było już za późno.
-Bardzo Cię polubiłam...
-Ja Ciebie też. Pomogłaś mi dużo. Teraz pomimo tego, że skrzywdziłam Ronaldo też mi pomogłaś. Dziękuję Ci.
-Irina, chcę tylko, żebyś już nigdy nic nie mówiła na jego temat. Skoro się rozstaliście to najlepiej zamknąć ten rozdział i już. Tak będzie lepiej dla wszystkich.
-Obiecuję. - postanowiłem wejść do środka.
-Hej.
-O Cris- powiedziała Irina- Hej, myślałam, że Cię nie zobaczę.
-Też tak myślałem.- odpowiedziałem oschle.- Pomóc Ci?- zapytałem wskazując na zapakowane pudła
-Nie. Dziękuję poradzę sobie. Właściwie to już się spakowałam. Wiktoria mi pomogła.
-Miałem na myśli to czy nie znieść tych pudeł na dół. Jakiś koleś stoi pod bramką.
-Ach tak to...
-Nie obchodzi mnie kto to jest. Pomóc? - pytam biorąc dwa pudła
-Jeżeli możesz to tak.- uśmiecha się do mnie. Wynosiłem w końcu wszystkie pudła oprócz jednego i znajdujemy się wszyscy w korytarzu- Cris? Dziękuję Ci.
-Spoko. - odpowiadam bez większego entuzjazmu
-Chciałam Cię też przeprosić.
-Ooo a wiesz za co?- zapytałem rozbawiony
-Tak. Za te bzdury, które...
-Wiesz co było trzeba o tym wcześniej pomyśleć. W życiu bym nie pomyślał, że byłabyś do czegoś takiego zdolna. Nigdy nie udzielaliśmy wywiadów na nasz temat, a Ty od tak poszłaś i nagadałaś głupot to nie fair, Irina.
-Tak wiem. przepraszam. Sama się teraz tego wstydzę naprawdę. Przepraszam. Nie chciałam Ciebie skrzywdzić. Wybaczysz mi?
-Tak.- byłem zły, ale właściwie mi to już przeszło nie będę obrażał się na śmierć. Uważam, że lepiej jest to sobie wyjaśnić, a Irina tak zrobiła- Irina, po prostu więcej nic nie mów na mój temat i tyle. Życzę Ci szczęścia.
-Dziękuję, i ja Tobie. - Irina wzięła ostatnie pudła i już chciała wychodzić -A Cris czy mogłabym pożegnać się z Juniorem? W tedy tego nie zrobiłam.
-Jeżeli chcesz to tak.
-Mały jest w ogrodzie- dodała Wiki- na pewno się ucieszy- modelka odłożyła pudło i wyszła na podwórko drzwiami tarasowymi.
-Hej Cris!
-Irina! W ogóle nas nie odwiedzasz
-Przytulisz mnie?- zapytała ze łzami w oczach, a mój syn ją przytulił - Tata chyba Ci mówił, że...
-Tak mówił, że już Cię nie będzie. Czasami trochę tęsknie.
-Ja też. Nie wiem czy kiedyś się spotkamy jeszcze, ale wiedź, że jesteś strasznie kochanym chłopcem- pocałowała go w policzek- i uroczym. Będę o Tobie zawsze pamiętać.
-Ja Też Irina. - moja była dziewczyna do nas wróciła i zabrała swoje rzeczy
-To cześć. Wiktoria, dzięki za wszystko. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
-Na pewno tak. Jak tylko będziesz w Madrycie to pisz. - Wiki podeszła do niej i ucałowała ją w policzek- Pa- Irina wyszła, w końcu!
-Wikuś słyszałem jak o mnie walczyłaś. Jak Lwica- podszedłem do niej i ją przytuliłem- Niby taka cicha, ale jak się wkurzysz to potrafisz pokazać pazurki.
-Przestań!
-Mówię prawdę. Dziękuję Ci za to. Dobrze jej powiedziałaś.
-Powiedziałam to co uważam za słuszne. Było mi ciężko bo ją lubię, ale na was dużo bardziej mi zależy.
-Jak bardzo Ci zależy?- zapytałem i co raz bardziej przybliżałem się do jej ust- Bo mi bardzo zależy na Tobie- pocałowałem ją w usta bardzo delikatnie.
-Tato!- nagle usłyszałem głos mojego syna, a Wiktoria mnie odepchnęła.
-Tak?- zapytałem rozbawiony
-Pograsz ze mną w piłkę?
-Oczywiście, że tak.
-Wiktoria będziesz naszym sędzią?
-Jasne- odpowiedziała speszona, ale i chyba zadowolona, że mój syn nic nie widział.Wiktoria jest dla mnie coraz bardziej ważna.Bardzo dobrze czuję się w jej towarzystwie. No i przede wszystkim mój syn ją uwielbia, a dziecko zna się na ludziach. Dlatego postanowiłem ją o coś zapytać.
***
Ronaldo strasznie zaskoczył mnie tym pocałunkiem choć nie powiem, że mi się nie podobało. Co gorsza bardzo mi się podobało! Tylko wiem, że nie powinnam się angażować w takie relacje.
Byliśmy na podwórku. Chłopcy grali w piłkę, a ja dzielnie sędziowałam:
-Synku, może dasz nam trochę odpocząć? Dałeś nam nie zły wycisk - Ronaldo wziął synka na ręcę
-Dobrze tato, ale mogę iść do swojego pokoju obejrzeć bajkę?
-Możesz, ale tylko jedną. Pójdę Ci włączyć.
-Nie musisz. Sam sobie poradzę, tato. Posiedź z Wiki. - chłopiec ucałował ojca i mnie.
-Serio się zmęczyłeś ? - zapytałam gdy Cris usiadł obok mnie
-Wiesz, że nie- uśmiechnął się- ale chciałem, żeby Junior dał nam małą chwilkę. Chcę Cię o coś zapytać.
-Tak? Mam nadzieję, że to nie jest nic strasznego.
-Chyba nie. Myślę, że jeżeli Ci na mnie zależy to będzie to wręcz coś bardzo miłego.
-No dobrze, mów już !- ponagliłam go
-Pojedziesz ze mną, Crisem i moją mamą do Zurychu. Na galę wręczenia Złotej Piłki? - kompletnie mnie zatkało
-Ja? Ale dlaczego ja?
-Żebyś była ze mną w takim cudownym dniu no, żebyś pomogła mi przy Juniorze. Proszę!
-Cris...nie wiem co mam powiedzieć. Jestem w szoku.
-Po prostu powiedź: "tak pojadę z Tobą"
-Zgadzam się. Bardzo chętnie się z Tobą wybiorę.
-Cieszę się- pocałował mnie w policzek- Za dwa dni wylatujemy. Musisz kupić sobie jakąś sukienkę. Chociaż i tak będziesz tam najpiękniejsza.
-Myślę, że jakoś sobie poradzę z tą sukienką.
-Jak ze wszystkim -dźgnął mnie palcem w brzuch
-Cris! To bolało!
-Przepraszam.- powiedział przytulając się do mnie- Pójdziemy do małego zobaczyć co ogląda?
-Chyba masz rację. Lepiej zweryfikować co sobie włączył. Kontroli nigdy nie za wiele.
-To chodź- wyciągnął do mnie rękę, a ja odwzajemniłam gest
Obejrzeliśmy z Juniorem film i poszliśmy zrobić kolację we trójkę. Po kolacji wykąpałam małego, przeczytałam mu bajkę i wróciłam do swojego domu, gdy była Melania:
-Czemu tak późno? Czekam na Ciebie już od trzech godzin!
-Byłam w pracy, z resztą mogłaś zadzwonić - pocałowałam ją w policzek
-Dzwoniłam! - wyjęłam telefon z torebki
-No tak 5 połączeń nieodebranych.
-Chyba byłaś za bardzo zajęta. Ciekawe kim bardziej? - zapytała ze śmiechem w głosie
-Mela, przestań!
-Wiki, dobrze, że przyszłaś później bo przynajmniej z córką trochę czasu spędziłam. - powiedziała Camilla
-Widzisz, niektórzy są wdzięczni. A tak właściwie to coś ważnego chciałaś ?
-Nie. Tak tylko chciałam z Tobą pogadać.
-Bo ja właściwie mam do Ciebie małą prośbę. Co robisz jutro o 17?
-Nic! Chcesz mnie poznać z Crisem?!
-Nie! Chcę, żebyś pomogła mi wybrać sukienkę na galę rozdania Złotej Piłki.
-Co? O Boże Serio?! Nie mów! Serio z nim idziesz?!
-Tak!
-Jezu! Słyszycie?!- krzyknęła tak, ze Camilla wraz z moim ojcem znaleźli się obok nas- Wiki jedzie z Ronaldo do Zurychu!
-Na galę rozdania Złotej Piłki? -zapytał mój tata
-Tak tato, ale Mela bierze to za bardzo na poważnie. Jadę tam głównie dlatego, aby zająć się mały.
-Jasne!- odpowiedziała- ale oczywiście pomogę wybrać Ci super sukienkę. To na pewno.
-Ach tak to...
-Nie obchodzi mnie kto to jest. Pomóc? - pytam biorąc dwa pudła
-Jeżeli możesz to tak.- uśmiecha się do mnie. Wynosiłem w końcu wszystkie pudła oprócz jednego i znajdujemy się wszyscy w korytarzu- Cris? Dziękuję Ci.
-Spoko. - odpowiadam bez większego entuzjazmu
-Chciałam Cię też przeprosić.
-Ooo a wiesz za co?- zapytałem rozbawiony
-Tak. Za te bzdury, które...
-Wiesz co było trzeba o tym wcześniej pomyśleć. W życiu bym nie pomyślał, że byłabyś do czegoś takiego zdolna. Nigdy nie udzielaliśmy wywiadów na nasz temat, a Ty od tak poszłaś i nagadałaś głupot to nie fair, Irina.
-Tak wiem. przepraszam. Sama się teraz tego wstydzę naprawdę. Przepraszam. Nie chciałam Ciebie skrzywdzić. Wybaczysz mi?
-Tak.- byłem zły, ale właściwie mi to już przeszło nie będę obrażał się na śmierć. Uważam, że lepiej jest to sobie wyjaśnić, a Irina tak zrobiła- Irina, po prostu więcej nic nie mów na mój temat i tyle. Życzę Ci szczęścia.
-Dziękuję, i ja Tobie. - Irina wzięła ostatnie pudła i już chciała wychodzić -A Cris czy mogłabym pożegnać się z Juniorem? W tedy tego nie zrobiłam.
-Jeżeli chcesz to tak.
-Mały jest w ogrodzie- dodała Wiki- na pewno się ucieszy- modelka odłożyła pudło i wyszła na podwórko drzwiami tarasowymi.
-Hej Cris!
-Irina! W ogóle nas nie odwiedzasz
-Przytulisz mnie?- zapytała ze łzami w oczach, a mój syn ją przytulił - Tata chyba Ci mówił, że...
-Tak mówił, że już Cię nie będzie. Czasami trochę tęsknie.
-Ja też. Nie wiem czy kiedyś się spotkamy jeszcze, ale wiedź, że jesteś strasznie kochanym chłopcem- pocałowała go w policzek- i uroczym. Będę o Tobie zawsze pamiętać.
-Ja Też Irina. - moja była dziewczyna do nas wróciła i zabrała swoje rzeczy
-To cześć. Wiktoria, dzięki za wszystko. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
-Na pewno tak. Jak tylko będziesz w Madrycie to pisz. - Wiki podeszła do niej i ucałowała ją w policzek- Pa- Irina wyszła, w końcu!
-Wikuś słyszałem jak o mnie walczyłaś. Jak Lwica- podszedłem do niej i ją przytuliłem- Niby taka cicha, ale jak się wkurzysz to potrafisz pokazać pazurki.
-Przestań!
-Mówię prawdę. Dziękuję Ci za to. Dobrze jej powiedziałaś.
-Powiedziałam to co uważam za słuszne. Było mi ciężko bo ją lubię, ale na was dużo bardziej mi zależy.
-Jak bardzo Ci zależy?- zapytałem i co raz bardziej przybliżałem się do jej ust- Bo mi bardzo zależy na Tobie- pocałowałem ją w usta bardzo delikatnie.
-Tato!- nagle usłyszałem głos mojego syna, a Wiktoria mnie odepchnęła.
-Tak?- zapytałem rozbawiony
-Pograsz ze mną w piłkę?
-Oczywiście, że tak.
-Wiktoria będziesz naszym sędzią?
-Jasne- odpowiedziała speszona, ale i chyba zadowolona, że mój syn nic nie widział.Wiktoria jest dla mnie coraz bardziej ważna.Bardzo dobrze czuję się w jej towarzystwie. No i przede wszystkim mój syn ją uwielbia, a dziecko zna się na ludziach. Dlatego postanowiłem ją o coś zapytać.
***
Ronaldo strasznie zaskoczył mnie tym pocałunkiem choć nie powiem, że mi się nie podobało. Co gorsza bardzo mi się podobało! Tylko wiem, że nie powinnam się angażować w takie relacje.
Byliśmy na podwórku. Chłopcy grali w piłkę, a ja dzielnie sędziowałam:
-Synku, może dasz nam trochę odpocząć? Dałeś nam nie zły wycisk - Ronaldo wziął synka na ręcę
-Dobrze tato, ale mogę iść do swojego pokoju obejrzeć bajkę?
-Możesz, ale tylko jedną. Pójdę Ci włączyć.
-Nie musisz. Sam sobie poradzę, tato. Posiedź z Wiki. - chłopiec ucałował ojca i mnie.
-Serio się zmęczyłeś ? - zapytałam gdy Cris usiadł obok mnie
-Wiesz, że nie- uśmiechnął się- ale chciałem, żeby Junior dał nam małą chwilkę. Chcę Cię o coś zapytać.
-Tak? Mam nadzieję, że to nie jest nic strasznego.
-Chyba nie. Myślę, że jeżeli Ci na mnie zależy to będzie to wręcz coś bardzo miłego.
-No dobrze, mów już !- ponagliłam go
-Pojedziesz ze mną, Crisem i moją mamą do Zurychu. Na galę wręczenia Złotej Piłki? - kompletnie mnie zatkało
-Ja? Ale dlaczego ja?
-Żebyś była ze mną w takim cudownym dniu no, żebyś pomogła mi przy Juniorze. Proszę!
-Cris...nie wiem co mam powiedzieć. Jestem w szoku.
-Po prostu powiedź: "tak pojadę z Tobą"
-Zgadzam się. Bardzo chętnie się z Tobą wybiorę.
-Cieszę się- pocałował mnie w policzek- Za dwa dni wylatujemy. Musisz kupić sobie jakąś sukienkę. Chociaż i tak będziesz tam najpiękniejsza.
-Myślę, że jakoś sobie poradzę z tą sukienką.
-Jak ze wszystkim -dźgnął mnie palcem w brzuch
-Cris! To bolało!
-Przepraszam.- powiedział przytulając się do mnie- Pójdziemy do małego zobaczyć co ogląda?
-Chyba masz rację. Lepiej zweryfikować co sobie włączył. Kontroli nigdy nie za wiele.
-To chodź- wyciągnął do mnie rękę, a ja odwzajemniłam gest
Obejrzeliśmy z Juniorem film i poszliśmy zrobić kolację we trójkę. Po kolacji wykąpałam małego, przeczytałam mu bajkę i wróciłam do swojego domu, gdy była Melania:
-Czemu tak późno? Czekam na Ciebie już od trzech godzin!
-Byłam w pracy, z resztą mogłaś zadzwonić - pocałowałam ją w policzek
-Dzwoniłam! - wyjęłam telefon z torebki
-No tak 5 połączeń nieodebranych.
-Chyba byłaś za bardzo zajęta. Ciekawe kim bardziej? - zapytała ze śmiechem w głosie
-Mela, przestań!
-Wiki, dobrze, że przyszłaś później bo przynajmniej z córką trochę czasu spędziłam. - powiedziała Camilla
-Widzisz, niektórzy są wdzięczni. A tak właściwie to coś ważnego chciałaś ?
-Nie. Tak tylko chciałam z Tobą pogadać.
-Bo ja właściwie mam do Ciebie małą prośbę. Co robisz jutro o 17?
-Nic! Chcesz mnie poznać z Crisem?!
-Nie! Chcę, żebyś pomogła mi wybrać sukienkę na galę rozdania Złotej Piłki.
-Co? O Boże Serio?! Nie mów! Serio z nim idziesz?!
-Tak!
-Jezu! Słyszycie?!- krzyknęła tak, ze Camilla wraz z moim ojcem znaleźli się obok nas- Wiki jedzie z Ronaldo do Zurychu!
-Na galę rozdania Złotej Piłki? -zapytał mój tata
-Tak tato, ale Mela bierze to za bardzo na poważnie. Jadę tam głównie dlatego, aby zająć się mały.
-Jasne!- odpowiedziała- ale oczywiście pomogę wybrać Ci super sukienkę. To na pewno.
-Na to liczyłam
---------------------------------
STRÓJ WIKI: